– Musisz?
– Wiesz, że musze. Nie martw się, wrócę.
– Będę się martwić. Nie lubię jak wypływasz. Nie mogę wtedy spać. Krzyczę na nasze dzieci. Co chwilę słucham radia, czy nic się nie dzieje na morzu.
– Nie martw sie, wrócę, tak?
– Inni nie wrócili…
– Ale ja mam do kogo…
Nie było go po chwili. Słyszała tylko zamykanie drzwi. I została sama. Z myślami, lękiem, bez dotyku, porannej kawy i gonitwą aby zdążyć. Sama z jego dziećmi. Sama ze sobą. Plan na następne dni: nie myśleć, o nim, żywiole, morzu, tęsknocie, pustce sypialni, samotności fotografii. Powtarzać sobie: wróci, zawsze wraca.
4 Comments
Tyle czułości w kilku słowach. Tyle strachu nie do opowiedzenia.
A fotografia magiczna.
Bardzo fajny tekst…
no… poprzednicy mnie uprzedzili w komentarzu 🙂 podpisuję się pod nimi!
Dziekuje za dobre slowa.
Podejrzewam, ze to namiastka tego co czuja kobiety, kiedy ich mezczyzna opuszcza dom.
One Trackback/Pingback
[…] Wypłynąć I Wypłynąć II « Everything Trying Like2 bloggers like this post. […]